"Ci którzy nie kochają żeglarstwa to luje co gwiżdżą na pokładzie, wchodzą do portu bez koszulki, pranie suszą na lewym relingu i wychodzą w rejs w piątek. Jednak wszystko zostanie im wybaczone gdy dobrze zadbają o swój jacht. " - autor nieznany, podobno został wszorowany w likszparę.
Plan na prace remontowo modyfikacyjne między sezonami był jak zwykle dopracowany, przygotowywałem go jeszcze w trakcie trwania sezonu. Zazwyczaj plan remontowy obejmuje plan maksimum, dalej realizacja oparta była o możliwości. Często zdarza się że faktyczny zakres prac jest daleki od planu. Tym razem po raz kolejny dowodzę, że nie takie plany się kładło.
Poniżej przedstawiam zasadniczy plan prac na jachcie Mirabelle przed sezonem 2025 w skrócie:
1. wykonać nowe zasłonki okien bo stare przegrały walkę z UV i poczęły się rozsypywać,
2. wykonać i zamontować drewniane panele na gródź zejściówki i zamocować do niej półki - nadszedł kres tymczasowych kieszeni z Ikea, zaplanowałem powrót do rozwiązania oryginalnego,
3. wykonać mocowanie stołu do grodzi - plan był ale nie wykonano w tym temacie nic poza rozważaniami,
4. wykonać stelaż namiotu kokpitowego - nie wyszło,
5. podnieść antenę AIS na rufie bo ginie zasięg przed dziobem,
6. wymienić blat w kambuzie na nowy gdyż oryginał zaczął się poważnie degradować,
7. zamontować nowy głośnik od VHF w kokpicie, stary rozsypał się, temat tak banalny że nie jest wart większego opisu. Kupiłem głośnik od CB i zamontowałem go w jaskółce w LB kokpitu. Działa.
8. zamontować nową pompkę do toalety, - zamontowana, każdy to umie, objaśniać nie trzeba
9. odnowić rumpel - część drewnianą oczywiście,
10. wykonać i zamontować solidną półkę na śmietnik w bakiście,
11. wykonać przedłużacz gruszki VHF by dało się swobodnie operować radiem z kokpitu,
12. kupić i zamontować nową ładowarkę akumulatorów, ponieważ stara wydaje niepokojące dźwięki i przegrzewa się,
Realizacje
#2
Z jakiegoś powodu w pierwszej kolejności zabrałem się za realizacje punktu drugiego, czyli panele na gródź zejściówki. Być może dla tego, że plan rewitalizacji tego rejonu rozpocząłem w dawnych już czasach gdy zakupiłem ten statek. Oryginalne rozpadające się panele zdemontowałem i zastąpiłem je kieszeniami materiałowymi zakupionymi w popularnym sklepie meblowym Ikea.
Tak to wyglądało pod koniec sezonu 2024.
A tak wyglądało w "oryginale" w 2018r.
Najbardziej irytował mnie bałagan z kablami powstały od dokładanych urządzeń których to systematycznie przez wszystkie lata przybywało. Pierwszą pracą było właśnie uporządkowanie luźnych kabli, wyznaczenie torów i pomocowanie uchwytami.

Wygląda to ciut lepiej niż poprzednio.
Kable NMEA trafiają w hub w nowym miejscu.
Kable zostały uporządkowane, nadszedł czas na wykonanie paneli. Do tego celu postanowiłem użyć sklejkę szkutniczą która pozostała po zeszłorocznych modernizacjach. Co prawda oryginalne panele wykonane były ze sklejki 4mm jednak w moich zasobach była sklejka 9mm. Dzięki większej grubości materiału mogłem wyfrezować rowki w miejscach przebiegu kabli i "profesjonalnie" ukryć je pod spodem nie powodując deformacji płyt podczas dokręcania do ściany.
Aby zminimalizować odstawanie kabli od ściany przykleiłem je klejem na gorąco, rezygnując z wcześniejszych uchwytów.
Pierwsza przymiarka nowych płyt. Jak widać ta na LB jest łączona z kliku kawałków. Dalszy proces zamaskuje to co nieco.
I mamy produkt niemal finalny. Kompas i plecy urządzeń znajdują się pod zaślepkami. Dolną listwę dodałem jako uzupełnienie bo czegoś mi na dole brakowało.
Gotowa zabudowa ściany. Sterownik ogrzewania wylądował na LB jak i nowa szybka ładowarka USB oraz procedura Mayday i Safety Plan. W zasięgu ręki zamontowałem także dodatkową VHF ręczną. Wcześniejsza lokalizacja na stoliku nawigacyjnym nie była zbyt ergonomiczna. Na PB koc gaśniczy i latarka dużej mocy. Koc gaśniczy powieszony w tym miejscu może i nie powoduje ekscytacji estetycznej, jednak staje się użyteczny w razie potrzeby. Jest widoczny w miejscu pozwalającym na szybkie użycie.
W późniejszym czasie zamontowałem dodatkowo na LB gruszkę od VHF na przedłużonym kablu (#11) i listwę maskującą kabel na suficie, co zakończyło planowany zakres prac.
Podsumowując tą robotę to mogę powiedzieć, iż czas od idei do wykonania był najdłuższy ze wszystkich do tej pory.
#1 Wymiana zasłonek na nowe była operacją ultra prostą. Zakupiłem materiał z nowym seksownym wzorem. Jedną ze starych zasłonek wraz z materiałem przekazałem przyjaznej pani z najbliższego zakładu szfalniczego. I po umówionym czasie miałem zestaw nowych czystych zasłonek.
Po montażu temat został zamknięty.
#5 Antena AIS.
Poprzednio antena od AIS przymontowana była bezpośrednio do relingu na rufie LB. Problemem był zasięg odbioru i zakładam że i nadawania przed dziobem. Przy żegludze w przechyle problem się nasilał. Widziałem obiekty przed sobą do około 2mil natomiast za sobą i w trawersie znacznie ponad 5 mil. Założyłem że winowajcą jest nisko zamontowana antena, czyli naturalnym rozwiązaniem problemu było jej podniesienie.
Elementy do wykonania operacji miałem skompletowane już od dawna jednak jakoś się nie zeszło do tej pory z montażem. Pewnego grudniowego popołudnia złożyłem wszystko do kupy w domu i zestaw był gotowy do transportu i montażu na statku. Inwestycję wzbogaciłem o kamerę internetową, którą zamontowałem na szczycie nowej rury antenowej wykonanej z anodowanego aluminium.
Montaż na statku wymagał trochę wygibasów z przeciągnięciem kabli. Jednak cała robota była generalnie łatwa.
Rurę zamocowałem do relingu na trzy opaski nierdzewne (W4), trzyma się solidnie. Zasięg AIS rzeczywiście wzrósł, zatem misja wykonana. Dodatkowo mam podgląd na to co dzieje się na statku gdy mnie tam nie ma. Głównym bohaterem nagrań jest mieszkający na kamerze pająk.
#6 Blat kambuza a w sumie to cały kambuz...
Oryginalny blat wykonano ze sklejki pokrytej grubą warstwą melaminy. Pomimo wielu lat generalnie trzymał formę jednak pojawiły się odpryski i odbarwienia to tu to tam, w okolicy zlewu znajdowały się zamaskowane otwory po starych kranikach a z najgorszych spraw to w wycięciach pojawił się mursz. Plan wymiany blatu miał powstrzymać dalszą degradację a i wtłoczyć odrobine świeżości we wnętrzu jachtu. Materiał jaki będę używał do rewitalizacji to sklejka laminowana jednak tym razem biała.
Mocowanie blatu wykonano oryginalnie na wkręty, planowałem zmienić mocowanie tak by tych wkrętów nie było widać. Dodatkowo po zdjęciu blatu zaplanowałem odświeżyć także ścianę za zlewem z drzwiczkami do śmietnika.
Do demontażu płyty górnej kambuza konieczne było zdemontowanie także kuchenki. Po demontażu blatu wewnętrzne sklejki nie wyglądały najlepiej. Co gorsza konstrukcja zabudowy wydawała się niczym nie trzymać kadłuba.
Płyta mocująca coolboxa rozwarstwiła się i definitywnie wymagała wymiany.
Bałagan kabli i rur także można by ogarnąć przy okazji.
Pod kuchenką zawsze brakowało mi podłogi która oddzieli przestrzeń szafki pod spodem.
Natomiast w szafce brakowało mi podłogi. W efekcie to co chlapało z kuchenki spadało na dno szafki i oblepiało biegnące tędy przewody.
Spoglądając na ten smutny obraz podjąłem się działania i otworzyłem puszkę Pandory.
Przygotowania do wodowania, czyli głównie malowanie ale wyżej niż zazwyczaj.
Standardowo jak co roku przed wodowaniem należy zając się podwodną częścią kadłuba. Z racji posiadanej powłoki CopperCoat, nie maluję kadłuba co roku. Powłoka z 2019r ciągle działa zadowalająco. Jednak w trakcie kilkuletniej eksploatacji pojawiło się kilka uszkodzeń powłoki które naprawiłem zwykłą tlenkową farbą przeciwporostową.
CopperCoat wymaga szorstkowania powierzchni po długim przestoju na lądzie, także ta operacja to minimum. Do tego wymiana anod cynkowych, opieka i przygotowanie śruby napędowej. Przed wodowaniem należy zakręcić korek denny aby nie utopić jednostki.
Jesienią wykonałem odwierty w płetwie sterowej celem upuszczenia wody która przenikła do środka. Znalazłem drobne pęknięcie laminatu w górnym rejonie przejścia trzonu sterowego, które prawdopodobnie powodowało przeciek. Kompleksowa naprawa tego uszkodzenia wymaga demontażu płetwy i jej rozcięcia. Po wysuszeniu naprawy laminatu. W tym sezonie nie będę się tym zajmował, wpiszę tą pracę na przyszłą listę napraw.
Powyższe wymagane prace przeszły bez większych problemów. Zatem pozwoliłem sobie skomplikować sytuację.
Wzrokowo z daleka nadwodna część nie wyglądała źle, jednak z bliska już nie. Bardzo wyraźne uszkodzenia na LB po wysokiej wodzie kiedy jacht szorował o stalowy słupek burtą i wydrapał głębokie bruzdy. Przeglądając znalazłem jeszcze wiele drobniejszych uszkodzeń. W tym naklejka paska wyglądała już źle. Kolor burt lekko spłowiał zatem miejscowe naprawy będą widoczne. Ciągle posiadałem zapas farb Epifanes którymi malowałem burty poprzednio co kusiło na większy krok. Wykonałem próbny szlif by sprawdzić jak lakier na kadłubie reaguje na papier ścierny. Okazało się że ścina się szybko i równo. Zapadła decyzja o szlifowaniu całej części nadwodnej i następnie odmalowanie całości na nowo.
Szpachlowanie poliestrem i szlifowanie gr120
Kolejna warstwa malowania i po wyschnięciu ponowne szlifowanie gr 240
Malowanie wykonywałem ręcznie, wałkiem a następnie szerokim pędzlem równo od góry do dołu. Faraba Epifanes poliuretan dwuskładnikowy daje naprawdę dobry efekt. Jestem przykładem, że nie trzeba być wybitnym fachowcem by efekt malowania był satysfakcjonujący. Dodatkowo warto wspomnieć o warunkach pogodowych które nie były perfekcyjne. Kilka minut po malowaniu pierwszej warstwy spadł grad, który właściwie nie zaszkodził świeżej warstwie farby. Zatem pozostaje tylko polecać ten produkt.
Istotnym elementem malowania jest taśma odcinając / maskująca. Ważne by używać produktu dobrej jakości. Poliuretan łatwo penetruje i taśma ze słabym klejem po prostu przepuszcza pod spod farbę.
Oto świecący kadłub wraz z nowym malowanym paskiem i naklejką z nazwą był gotowy do wodowania.
Nie planowałem malowania całego kadłuba jednak podsumowując poświęcony temu czas uważam, że rozwiązanie było korzystne. Szlifowanie jednej burty to około 1h, malowanie jednej warstwy na całość także koło 1h. Robota zajęła mi łącznie pięć wizyt w klubie po około 3h. Wnioskiem dodatkowym jest korzyść przy utrzymaniu kadłuba malowanego. Naprawa uszkodzeń nie jest jakoś wyjątkowo trudna a efekt jest w pełni zadowalający. Obawiam się, że z naprawą żelkotu nie było by tak łatwo.
#9 Rumpel - odświeżenieOryginalny mahoniowy rumpel trochę się wizualnie postarzał. Ostatnie gruntowne lakierowanie odbyło się w 2019 roku przed sezonem. Widoczne były już pęknięcia lakieru. Jednak to nie to mnie irytowało. Na górnej i dolnej części drewna istniało wiele otworów po mocowaniu okuć do przedłużacza, autopilota itd.
Plan i wykonanie rewitalizacji było następujące. Postanowiłem odciąć 6-8mm z grubości rumpla od góry i od dołu. W miejsce odcięć przykleiłem epoksydem cienkie na 8-10mm listewki z iroko. Całość następnie oszlifowałem do pierwotnego kształtu i polakierowałem pięć warstw bezbarwnym poliuretanem. Efekt spoko.
Klejenie a w zasadzie zalewanie epoksydem, tym razem West System.

Pierwszy szlif zgrubny.
To także pierwszy szlif.
A tu malowanie którejś z warstw.
#10 Tajemnicza półka na śmietnik
Każdy jacht skrywa jakąś tajemnicę albo sprawę o której się nie mówi lub mówi z pewną nieśmiałością. Półka na śmietnik stała się wymaganą modyfikacją gdyż kompresowanie śmieci w koszu powodowało zrywanie go z haczyków. Połamały się i mocowania i pogięły haczyki. Spuszczony ze smyczy kosz potrafił wypróżnić się z zawartości na środku morza czyniąc bajzel w bakiście.
Uczyniłem taką półkę jak na powyższym obrazku która od teraz trzyma kosz pod okienkiem i mam nadzieję że już always będzie czysto, sucho po prostu pewnie.
#12 Więcej prądu i szybciej
Moja wierna i dzielna ładowarka akumulatorów zaczęła dawać wyraźne znaki informujące o nadchodzących kłopotach. Dziwne dźwięki podczas pracy w każdym trybie, wysoka temperatura przy pracy na luzie i brak reakcji na klikanie skłoniły mnie do inwestycji.
Nabyłem ładowarkę Victron blue smart 20A/3 jako następcę wysłużonego sprzętu. Nowe urządzenie posiada możliwość ładowania trzech oddzielnych akumulatorów należało tę funkcję wykorzystać. Tak się szczęśliwie składa, że pod pokładem znajdują się właśnie trzy akumulatory. Dwa hotelowe (160Ah i 100Ah) i jeden rozruchowy (65Ah), każdy pracuje oddzielnie. Instalacja wymagała doprowadzenia przewodów do każdego z nich zamontowania odpowiednich zabezpieczeń.
Nowy nabytek znalazł miejsce bezpośrednio przy skrzynce zasilania z lądu 230V.
Teoretycznie mógłbym podłączyć ładowarkę bezpośrednio w GTR jednak wykonałem to zgodnie z zaleceniami producenta. Każdy akumulator jest podłączony pod klemę i zabezpieczony 25A bezpośrednio przy akumulatorze.
Urządzenie po testach podoba mi się. Funkcja monitoringu przez BT fajny gadżet ale najciekawsza jest opcja cichej pracy przy obniżonych parametrach ładowania (max 10A). Jest to duża zaleta nocą . Skusiłem się właśnie na ten model 20A ponieważ poprzednie urządzenie władało prądem ładowania 12A i było wystarczające. Stosunek ceny do wydajności prądowej był dla mnie optymalny.
Działa dobrze i bez dźwięków.
Kończę ten rozdział bo jest już przydługi. Mam nadzieję, że Państwa nie zanudziłem.
Komentarze
Prześlij komentarz