Dziura w pokładzie - opętnik story
Jedną z historyjek moich przygotowań jachtu do sezonu 2019 zgotował mi element zwany opętnikiem.
Używając jachtu żaglowego zgodnie z przeznaczeniem, czyli pływając pod żaglami, dało się zauważyć, że jacht jest nazbyt nawietrzny. Powodowało to konieczność kontrowania sterem przy kursie na wiatr. Nie dało się tego problemu skorygować tylko ustawieniem żagli. Jak wiadomo nazbyt wychylony ster stawia dodatkowy opór pod wodą, co prowadzi do utraty mocy generowanej przez pracujące żagle. Sprawa wymaga głębszej modyfikacji konfiguracji ożaglowania by ten niekorzystny efekt zniwelować.
Pierwsze co zwróciło moją uwagę w trakcie pierwszej inspekcji, oglądając ten jacht przed zakupem była zmiana okucia opętnika. Poprzedni właściciel przyznał, że je wymienił gdy przekierował fały do kokpitu bo oryginalne okucie na to nie pozwalało. Na pierwszy rzut oka nic poza wystającymi, zbyt długimi śrubami wystającymi z sufitu nie niepokoiło. Jak przyjrzałem się temu z bliska okazało się że nowe okucie jest zainstalowane z przesunięciem w stronę rufy, zawężając światło otworu o jakieś 30mm. Uznałem że w tym tkwi problem nawietrzności i należy problem poprawić.
Pierwszym pomysłem było wykonanie nowego okucia opętnika ze stali nierdzewnej, jednak jak zwykle niezawodny okazał się znany ślusarz Pan Henryk i udało się powiększyć otwór w istniejącym okuciu.
Tak wyglądało zdemontowane okucie
Tu stare okucie z nowym otworem
Drobny detajling przed montażem
A tu już zamontowany.
Dzięki przywróconej możliwości regulacji ustawienia masztu, przestawiłem go w skrajną pozycję w stronę dziobu. Pierwsze testy potwierdziły słuszność działań, sezon pokaże co i gdzie jeszcze podkręcić.
Dziękuję za uwagę, bardzo serdecznie.
Komentarze
Prześlij komentarz