Ballada DeLux - piekarnik
Na liście przedzakupowej dotyczącej nowego jachtu widniała pozycja - piekarnik. Nie był wymogiem koniecznym zakupu, jednak dobrem mile widzianym. Nie za wielka to fanaberia z mojej strony. Jachty te były produkowane seryjnie z takim wyposażeniem od 1977 roku. Mirabelle będąc starszą nie miała tej wygody fabrycznie a i poprzedni właściciel nie zainwestował w taki zbytek.
Los tak się szczęśliwie ułożył, że udało mi się zakupić okazyjne takie urządzenie, z ogłoszenia na żeglarskim forum. Dodam że po sprzedaży starej kuchenki bilans wydatku wyniósł 250 złotych, co uważam za w pełni wybaczalne.
Los tak się szczęśliwie ułożył, że udało mi się zakupić okazyjne takie urządzenie, z ogłoszenia na żeglarskim forum. Dodam że po sprzedaży starej kuchenki bilans wydatku wyniósł 250 złotych, co uważam za w pełni wybaczalne.
Generalnie przy tej wymianie, odświeżenia wymagała cała instalacja gazowa na jachcie. Jacht posiadał pierwotnie dwie butle gazowe szwedzkie. W Polsce w sposób legalny nie możliwe do napełnienia. Zatem przy okazji nowej kuchenki zmontowane zostały: nowa butla 3KG, nowy przewód gazowy i reduktor. Obecnie przepisy zalecają by butla gazowa była umieszczona na jachcie w wentylowanej bakiście z odpływem za burtę. Jednocześnie przepisy zezwalają na umieszczenie małej butli gazowej w kabinie jachtu o ile przewód nie jest zbyt długi i nie jest narażony na uszkodzenia. Oryginalne butla była zamontowana na dedykowanej półce w bakiście PB. Skoro do tej pory jacht nie wyleciał w powietrze, takie rozwiązanie pozostanie. Być może w przyszłości dostosuję montaż do zalecanych rozwiązań.
Montaż nowej kuchenki w kambuzie był prosty. Należało rozkręcić płytę czołową i ją dociąć do szerokości nowego nabytku i zamontować. Do ścian bocznych należało odpowiednio ustawić i przykręcić zawiasy kuchenki. Rozkręcenie tej szafki było kolejną okazją do porządków.
Drzwi dolnej półki musiałem dopasować do nowej wysokości ścianki. Kilka precyzyjnych cięć fachową wyrzynarką kolegi Rafała i wszystko pasowało jak ulał. Robota lepsza niż stoczniowa.
Praca została odebrana przez wykonanie i konsumpcję pizzy mrożonej z pobliskiego GSu. Pierwszy wypiek oczywiście trochę się spalił, jednak po twarzach biesiadników można uznać że jednak smakował.
Jeśli ktoś jest zainteresowany czym jest ten "gąsior" zamontowany przy zlewie, wyjaśniam że jest to ogrzewacz wody bieżącej. Bardzo fajny wynalazek, choć działa jedynie przy podłączeniu zasilania elektrycznego 230VAC z lądu.
Poprzedni właściciel zastosował takie rozwiązanie jednak przy zakupie okazało się że zimowy mróz, rozsadzając obudowę, zniszczył to urządzenie. Na rodzimym portalu aukcyjnym kupiłem identyczne za około 60 złotych i przywróciłem do życia system. Woda ze zbiornika jest tłoczona pompą ciśnieniową, kran posiada napowietrzacz. Dzięki temu zużycie wody jest znacznie niższe niż przy używaniu klasycznej pompy nożnej i kranu rurkowego.
Poprzedni właściciel zastosował takie rozwiązanie jednak przy zakupie okazało się że zimowy mróz, rozsadzając obudowę, zniszczył to urządzenie. Na rodzimym portalu aukcyjnym kupiłem identyczne za około 60 złotych i przywróciłem do życia system. Woda ze zbiornika jest tłoczona pompą ciśnieniową, kran posiada napowietrzacz. Dzięki temu zużycie wody jest znacznie niższe niż przy używaniu klasycznej pompy nożnej i kranu rurkowego.
I to tyle o dobrobycie
Komentarze
Prześlij komentarz